Jak okiełznać cele, by wynikało z nich coś więcej, niż tylko kolorowe notatki?
Każdy z nas ustala sobie jakieś cele. Mniejsze, większe. Całkiem proste lub te bardziej ambitne. Wszystkie z jednego powodu - by ulepszyć nasze życie i nas jako osobę. Mi osobiście taka organizacja sprawia niewytłumaczalną przyjemność. Uwielbiam wszystko spisywać, obmyślać i ubierać w często niepotrzebne formy tabelek, planów, całych tekstów i umów z samą sobą. Takie już zboczenie, co ja poradzę. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo to właśnie z tej racji wzbogaciłam się przez ostatnich parę miesięcy w niemałą wiedzę o celach. O tym jak je ustalać, by nas motywowały, a nie zniechęcały i jak sobie pomóc w ich osiąganiu. I dziś się tą wiedzą z wami podzielę. Ameryki nie odkryjemy, ale kawek swojego umysłu już tak. Na ten temat wypadałoby napisać kilka postów i tak zamierzam uczynić. Póki co, w ramach wstępu omówimy sobie pokrótce najważniejsze i całkowicie podstawowe (chociaż wielu ludziom nie znane) zasady ustalania celów.
1. Dokładność.
Cele zawsze powinny być dokładne. Tutaj nie ma miejsca na żadne luki, niedociągnięcia i pytania. To jest wojna - między Tobą, a twoim lenistwem. Im mniej dokładne cel tym więcej wymówek, chwil słabości i porażek. Jedynym sposobem na zwycięstwo jest określenie jak najbardziej dokładnego celu. Od punktu: "Będę się zdrowo odżywiać." można znaleźć tyle dróg ucieczki, że głowa mała. Bo co to w sumie znaczy dla Ciebie, że zdrowo, hm? Przecież gorzka czekolada też jest zdrowa... człowiek potrzebuje magnezu, więc w sumie to i mleczna się nada. A jeden kubek lodów nikogo nie zabił, przecież zdrowie oznacza balans...
Zamiast tego zapisz: "Nie jem słodyczy. Codziennie jem chociaż jeden owoc i jedno warzywo.". Tu już nie będzie wykrętów. Jedno to znaczy jedno, zero znaczy zero, jak zawalisz nie będziesz miała usprawiedliwień. No i łatwiej Ci będzie trzymać się w postanowieniu, bo wiesz dokładnie co masz robić.
2. Krótkoterminowość.
Najlepsze cele to wbrew pozorom nie te na lata, tylko te krótkoterminowe. Dlatego właśnie tyle postanowień noworocznych upada. Zapominamy o nich, albo po prostu nas przygniatają, jest ich za dużo na raz. Ja osobiście najbardziej lubię postanowienia miesięczne, to kwestia gustu, starajcie się jednak, by obejmowały czas od miesiąca do dwóch-trzech miesięcy. A jeśli już naprawdę chcesz zapisać na kolorowej kartce i powiesić na ścianie cel w stylu: "Będę sławna, piękna i bogata", to wiedz, że mój post na temat celi długoterminowych już się tworzy, więc poczekaj jeszcze z tydzień, a ja wyjaśnię Ci, co robić.
3. Umiar.
Mało kto jest w stanie dotrzymać dziesięciu postanowień na raz. Ja nie jestem i ty pewnie też nie jesteś. Wyobraź sobie, że twoja silna wola to płyn, a ty masz w głowie pojemnik. Za każdym razem, gdy odmawiasz sobie na przykład kawałka ciasta pojemnik przechyla się i ciesz wylewa się stopniowo. I tak przez cały dzień, by w nocy się uzupełnić. Dlatego tak ważne, jest by nie przesadzać, bo ci tego samozaparcia nie wystarczy na wszystko co postanowiłeś. Jeśli stosujesz jak ja cele miesięczne polecałabym od trzech do pięciu na każdy miesiąc. Sprawdzona ilość, która pozwoli ci się rozwijać jednocześnie nie zalewając miliardem nowych obowiązków.
4. Cel zapasowy.
Ten aspekt omówił kiedyś Rozwojowiec, na YouTube bodajże. Czyli tzw. efekt "A co mi tam" w momencie gdy jakiegoś dnia nie uda nam się wypełnić postanowienia. Zakładając, że założyłeś sobie, że nie jesz słodyczy, to w momencie gdy skusisz się na coś słodkiego całe postanowienie siada. W głowie pojawia się taka myśl, że ten dzień i tak już można spisać na straty, więc nie ma co się starać. Sama wiele razy tego doświadczyłam. Dlatego właśnie warto jest w takiej sytuacji mieć postanowienie zapasowe np. "Jem maksymalnie jeden niezdrowy posiłek dziennie". Wtedy łatwiej będzie się nam zastopować, ogarnąć i powrócić na właściwe tory, wiedząc, że jeszcze nie wszystko stracone.
5. Kontrola.
Odpal Worda i zrób tabelkę, albo po prostu wydrukuj jakiś kalendarz z internetu i codziennie zaznaczaj jak idzie Ci twoje postanowienie. Oczywiście tyczy się to celów dotyczących nawyków, w momencie gdy chcemy powtarzać jakąś czynność parę razy w tygodniu. Powieś to najlepiej w jakimś widocznym miejscu i patrz ile dni najwięcej pod rząd wytrzymasz w swoim postanowieniu. Zaliczaj także te dni, gdy wykonałeś cel zapasowy, ale np. innym kolorem lub znakiem.
Te pięć punktów to taki skrócony dekalog postanowień. Pamiętaj o nich, przy wyznaczaniu sobie nowych celów. Na koniec mała rada i przestroga - zawalisz. Schrzanisz sprawę wiele razy, jak każdy, żadne postanowienie nie jest wieczne, każdy w końcu się ugnie i zje pizze lub spędzi całą niedziele w internecie. Jesteśmy tylko ludźmi. Najważniejsze, to umieć sobie wybaczyć i szybko się pozbierać na właściwe tory. Dodam jeszcze tylko, że oprócz innych postów o celach szykuję też małe wyzwania... ale cii, wszystko w swoim czasie!
Do następnego, wędrowcy!
Powodzenia!