Nie jesteś nieśmiały


Nieśmiałość Cię nie definiuje. 


Powiedzmy to jasno i głośno, tak, żeby wszyscy usłyszeli wyraźnie. Przeliterujmy nawet, jeśli będzie trzeba. Dopilnujmy, by to zdanie wpoiło się raz na zawsze do każdej głowy: "Nikt NIE JEST nieśmiały, niektórzy po prostu ZACHOWUJĄ SIĘ nieśmiało". Może jeszcze nie przyjmujesz tego do wiadomości, nie ogarniasz resztkami szarych komórek wypalonych od dwugodzinnych seansów ze słodkimi kotkami na youtube (we've all been there...) o co tak właściwie mi chodzi, ale nic się nie martw, wszystko Ci zaraz wytłumaczę. A jak już skończę, to przekonasz się, że było warto podjąć ciężki trud czytania. Tak więc bez paniki, proszę. Dziękuję.

Co zmienia to jedno słowo?
Dużo. Powiedz na głos dwa zdania: "Jestem nieśmiały/a." i "Zwykle zachowuję się nieśmiało.". Teraz wyobraź sobie, że ktoś mówi je o Tobie. Czujesz tę różnicę? Między JESTEŚ, a MASZ/ZACHOWUJESZ SIĘ. Pierwsza wersja to definicja. Ty = nieśmiałość. Działa na takiej samej zasadzie jak regułki, których uczymy się do szkoły. One w jasny sposób definiują pewną rzecz lub zjawisko, to czym jest od zawsze i prawdopodobnie na zawsze, no chyba, że komuś uda się którąś z nich obalić. Ale to potrwa długie lata i nie wiadomo, czy jakiekolwiek próby w ogóle mają sens. No bo kto miałby nagle próbować zmienić definicję czasownika. Jest jaka jest i tyle, po co drążyć temat. Za to drugie zdanie, wyraża nic innego jak przypisaną Ci cechę. Łatwą do zmiany. Coś masz, a potem po chwili nie masz, jak to w życiu. Jednego dnia, tygodnia, czy też miesiąca zachowujesz się inaczej niż następnego. Żadna nowość, prawda?

Fajnie. I co w związku z tym?

Teraz powinno być Ci już łatwiej przekonać swój umysł, że zmiana jest możliwa tu i teraz. Łatwiej cały czas nie znaczy łatwo! Nic wartościowego w życiu nie przychodzi ot tak. Na wszystko trzeba się trochę namęczyć. Teraz najważniejsze jest byś zrozumiał, że czas przestać używać zdania: "Po prostu jestem nieśmiały/a." jako tarczę. Tak, dobrze przeczytałeś. Jako tarczę. Pomyśl o tym ile razy zasłaniałeś się nieśmiałością. Ile razy po przegapieniu jakiejś okazji pomyślałeś "No cóż, po prostu jestem nieśmiały, nic na to nie poradzę.". Ile razy, gdy ktoś zarzucał Ci brak zainteresowania, reakcji, pomocy tłumaczyłeś się takim właśnie zdaniem. I cały ten czas nie miałeś racji. Taka forma obrony przed światem zewnętrznym jest jak najbardziej wygodna, ale nie daje Ci nic dobrego. Zapadasz się w swojej strefie komfortu po kolana i z każdym dniem coraz ciężej będzie Ci się stamtąd wygrzebać. A wszystko co ciekawe, dzieje się na zewnątrz twojej bezpiecznej bańki. Jak to powiedział jeden z moich ulubionych coachy Matthew Hussey (mimo, że nie do końca się z nim zgadam w temacie nieśmiałości) nieśmiali ludzie bardzo często zakładają, że inni wiedzą o ich nieśmiałości, że ją widzą i rozpoznają. Nic bardziej mylnego. Dla zwykłego obserwatora gdy się nie odzywasz to znak, że nie masz nic do powiedzenia, gdy nie śmiejesz się z żartów to znak, że nie masz poczucia humoru, gdy nie bierzesz udziału w żadnych przedsięwzięciach to znaczy, że jesteś nudny. Chyba nie chcesz, by ludzie myśleli, że jesteś nudny? Ja z pewnością nie chcę.

Więc, co robić?
Przyjąć do wiadomości, że tylko Ty odpowiadasz za to jaki jesteś i jakim widzą Cię inni. Nieśmiałość nie definiuje Cię, a ty nie masz prawa używać jej jak tarczy. Czyli w skrócie - zacznij działać. Nic nie zmienia się samo, sposób bycia także. Dobra wola nie wystarczy. Bardzo często słyszy się w mediach, że charakter jest jak mięsień. I jest to jak najbardziej prawda. Trzeba go systematycznie trenować by był silny, ale należy też uważać na przetrenowania, by nie nabawić się kontuzji. Postępy pojawiają się wtedy, gdy systematycznie wykonujemy niewielki wysiłek, a nie gdy raz na miesiąc rzucimy się do Atlantyku. Piszę ten post z perspektywy dość nieśmiałej nastolatki. Całe dzieciństwo byłam tak strachliwa, że bałam się pójść do sklepu, przywitać z dziećmi na placu zabaw, czy zgłaszać do odpowiedzi w szkole. Jednak w pewnym momencie coś ruszyło. Cały czas nie jestem duszą towarzystwa i często nie mam odwagi, by odezwać się głośniej, ale trenuję i widzę efekty. Powoli i do celu jak to mówią.


Mam nadzieję, że pomogłam komuś lepiej zrozumieć jego problem. 
Na razie! 

8 komentarzy :

  1. Ooo, no to właśnie jestem na blogu, który swoją tematyką idealnie wpada w mój gust. Pisanie? Tak. Kreatywność? Oczywiście. Samorozwój? Wspaniale! Zostaję tutaj, nie ma innej możliwości :D
    Co do samego wpisu - najbardziej trafił do mnie fragment, że tak sobie pozwolę zacytować, ten: "(...) nieśmiali ludzie bardzo często zakładają, że inni wiedzą o ich nieśmiałości, że ją widzą i rozpoznają." Świetne ujęcie, nie zastanawiałam się nad tym, ale faktycznie tak może być.
    Za to końcówka tego akapitu, to o byciu nudnym, już trochę nie pasuje. Nie z jakiegoś psychologicznego punktu widzenia (chętnie podyskutuję), ale wydaje mi się, że jedną z przyczyn nieśmiałości jest fakt, że ktoś zastanawia się, co sobie ludzie pomyślą, a faktem jest, że ludzie głównie myślą o sobie (i to jest dobra informacja). Więc takie odwrócenie na zasadzie "walcz z nieśmiałością, bo ludzie pomyślą, że jesteś nudny" jest dla mnie trochę słabym powodem do pracy nad sobą. Bardziej skłaniałabym się do tego ujęcia, co w obrazku na górze: przez nieśmiałość możesz nie być w stanie zrealizować tego, co naprawdę chcesz, bo boisz się, co ludzie pomyślą. Tak na chłopski rozum :D
    Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może faktycznie niezbyt jasno to ujęłam. Chciałam zawrzeć za dużo informacji w jednym poście i chyba wyszło na to, że nie wszystkie są jasne :P. Chodzi mniej więcej o to, że nieśmiali ludzie nie integrują się ze społeczeństwem, bo boją się, że inni pomyślą o nich, że są dziwni, głupi, nieśmieszni itd. tym samym powodując u otoczenia wrażenie, że są nudni i nieciekawi. A w moim własnym przekonaniu nie można powiedzieć o kimś nic gorszego, niż, że jest nudny. Tysiąc razy wolałabym być dla kogoś np. nieśmieszna niż totalnie nudna. Chciałam pokazać osobom o podobnym podejściu do mojego, że będąc nieśmiałym działamy przeciwko sobie i lepiej jest już wyjść na tego dziwaka niż kompletnego nudziarza ;D. Dziękuję bardzo za wszystkie dobre słowa, mam wielką nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej i moje posty Ci się przydadzą :). Łączy nas pasja do pisania, a to już dobry początek :D.

      Usuń
  2. "Dla zwykłego obserwatora gdy się nie odzywasz to znak, że nie masz nic do powiedzenia, gdy nie śmiejesz się z żartów to znak, że nie masz poczucia humoru, gdy nie bierzesz udziału w żadnych przedsięwzięciach to znaczy, że jesteś nudny."
    Czyli mam udawać, że mnie coś śmieszy, że ciekawi mnie poruszany temat rozmowy czy że zainteresowana jestem jakimś działaniem? Po to, żeby robić na innych dobre wrażenie? A jeśli mam to w... poważaniu ;-) co inni mnie myślą? Działam tam, gdzie chcę, rozmawiam o tym, o czym chcę i śmieję się z tego, co MNIE bawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze dla Ciebie! Jeśli jesteś w stanie utrzymać postawę w imię świętej myśli "miej wyjebane, a będzie Ci dane" to tylko pozazdrościć. Post jest jednak o osobach nieśmiałych, a głównym powodem nieśmiałości są przeważnie myśli "a co oni sobie o mnie pomyślą..." i ciężko jest takim ludziom mieć to w poważaniu :). Co do udawania, to absolutnie nie. Chodzi raczej o to, że osoby niepewne siebie często nie śmieją się nawet, gdy coś je śmieszy, nie mówią nawet, gdy mają coś do powiedzenia itd. No i koniec końców wychodzi na to, że prawie nigdy się nie odzywają i nie reagują na środowisko. Kiedyś już usłyszałam od znajomej z klasy w momencie gdy spotkała mnie płaczącą ze śmiechu na holu razem z przyjaciółką: "Ty się śmiejesz? Ja myślałam, że ty taka poważna jesteś, bo nigdy się nie śmiejesz z naszych żartów" czyt. myślałam, że nie masz poczucia humoru. A mnie całkiem te żarty śmieszyły, po prostu nie miała nawyku, by pokazywać jakąś reakcję. Tak właśnie widzą to inni, smutne ale prawdziwe. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz! :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, cieszę się, że się podobał! :)

      Usuń
  4. Bardzo ciekawie opisany problem! :D Przede wszystkim różnica między JESTEŚ a ZACHOWUJESZ SIĘ jest kluczowa przy omawianiu całej gamy cech, nie tylko nieśmiałości, którą tak trafnie tutaj opisałaś. No i prawda jest taka, że ludzie zwyczajnie lubią tarczę. Nie oszukujmy się, ja też je lubię, choć staram się ich unikać jak ognia. Tarcze są po prostu bardzo wygodne i służą jako zwolnienie z odpowiedzialności za swoje działanie, a już zwłaszcza niepowodzenie. A trzeba brać życie we własne ręce i do przodu. Odwołując się do słów, które od dłuższego czasu mi przyświecają: Nikt za ciebie twojego życia nie naprawi. Jeśli chcesz, by było lepsze - sięgnij po to! ;)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahhh ""Nikt za ciebie twojego życia nie naprawi." to jedna z tych regułek, które znamy wszyscy i na tym się przeważnie kończy. Jak ze wzorami na fizykę, niby znam, niby umiem, ale zadania i tak nie zrobię. Coś się mnie dziś te szkolne metafory trzymają :P. W każdym razie ciężko czasami znaleźć w sobie faktyczną siłę do zmian. Podejście do nowej osoby i zagadanie, tylko ubrane w słowa brzmi tak banalnie, z czynami już gorzej. Sama też staram się nad sobą pracować, z tejże okazji powstał w sumie ten blog. Głęboko wierzę, że jeśli zbierze się tu parę osób, to będziemy w stanie się rozwijać jako mała społeczność i razem dążyć do celu :D.
      Dziękuję serdecznie za komentarz, ciepłe słowa i przeczytanie posta. Do zobaczenia, gdzieś w internecie!

      Usuń

Każdy komentarz jest dla mnie bardzo wartościowy, więc nie bój się wyrazić swojej opinii, podobnej do mojej, czy też zupełnie innej. Nie bądź bierny, włącz się do dyskusji! :)

NIEOBSŁUGIWALNA © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka