Zdrowe odżywianie - Podejście #186


Zawsze byłam bardzo chudym dzieckiem. Gdy patrzę na swoje zdjęcia sprzed pięciu lat to zastanawiam się jak coś takiego mogło żyć. Jak te nogi mogły cokolwiek udźwignąć? Przecież ich wcale nie było. Potem przyszło dojrzewanie. Zaczęłam tyć. Bardzo, bardzo szybko. Zorientowałam się dopiero wtedy, gdy zwrócono mi na to uwagę u lekarza. Moja samoocena roztrzaskała się na betonie. Zaczęłam widzieć tłuszcz, cellulit, brzuch, biodra, uda. Od kiedy miałam trzynaście lat ani razu nie rozebrałam się publicznie. Na plaży siedziałam w pełni ubrana. Miałam problem nawet z takimi rzeczami jak shorty, czy bluzki na ramiączka. To był zły okres dla mnie samej, pełen złości i kompletnego braku akceptacji.

Obecny rok był dla mnie błogosławieństwem. Po pierwsze z pewnością dojrzałam, chociaż wcale nie jestem dojrzała. Pozbyłam się paru toksycznych ludzi z mojego życia. Ktoś powiedział mi, że jestem okej, że ważę i wyglądam dobrze. I znaczyło to dla mnie w tym momencie tak dużo jak ta osoba nigdy by się nie spodziewała. Dostałam parę miłych komplementów, trochę więcej uwagi. Na plażach przesiadywałam w dwuczęściowym kostiumie. Co prawda tylko na tych mniejszych, miejska cały czas za bardzo mnie przerażała, ale zawsze. To był duży krok do przodu. Nosiłam shorty, bluzki na ramiączka, w których swoją drogą totalnie się zakochałam. Nawet parę razy założyłam sukienkę.

Nie zrozumcie mnie źle. Nigdy w całym swoim życiu nie byłam otyła. Moja największa w historii waga wynosiła 58kg, przez ostatnie dwa lata średnio było to około 56,5kg. W tym roku podejmowałam wiele prób zmiany odżywiania. I tak oto za rogiem mamy grudzień. Ostatni miesiąc, ostatnia szansa. Motywacji jest wiele. Skłamałabym mówiąc, że nie ma wśród nich wagi. Jakbym schudła pięć kilo to bym się nie obraziła, ale jakbym nie schudła to byłabym w stanie z tym żyć. Mam już dość wyrzutów sumienia dręczących mnie ciągle, że nie dbam o swój organizm, że sama go wykańczam, że nie jestem odpowiedzialna, że umrę mając trzydzieści lat od przedawkowania cukru.

Jeśli uda mi się coś zmienić, chociaż coś małego to uratuję ten rok przed spisaniem na straty. Ale zdrowe odżywianie, albo chociaż zdrowsze, w jakie ja celuję nie jest takie proste. Ciężko się za to zabrać, nie za bardzo wiadomo z której strony i jakim narzędziem. Nie chcę przeprowadzać rewolucji, bo wiem, że nie jestem w stanie. Chcę wprowadzić parę małych zmian, które pozbędą mnie wyrzutów sumienia. Moje cele nie są wygórowane, a jednocześnie wiem, że nie będą łatwe. Jeśli jakimś cudem uda mi się wprowadzić je w życie, to być może w następnych miesiącach trochę je zmodyfikuję. Póki co wygląda to następująco:

1. Jeść 5 posiłków dziennie, bez podjadania pomiędzy nimi.
2. Jeść jeden owoc i jedno warzywo dziennie.
3. Nie jeść niezdrowego jedzenia z odstępstwem do porcji po max. 300kcal dwa razy w tygodniu, na co dzień zastępować tradycyjne słodycze zdrowszymi zamiennikami.

Ciężko mi stwierdzić co robić. Liczyć kalorie, czy lepiej po prostu jeść rozsądne porcje? Układać dokładny plan, czy iść na żywioł mając w lodówce zapasy zdrowych produktów? Moja wiedza na ten temat nie jest zerowa, ale artykuły zajadle kłócą się o każdą kwestię. Po paru latach ciągłych prób odchudzania czuję się w tym wszystkim zagubiona. Cała ta fit paplanina wymieszała mi się w głowie na papkę. Dlatego tu i teraz pytam wszystkich z was, którzy mają doświadczenie i wiedzę o zdrowym żywieniu o rady. Za wszystkie będę bardzo wdzięczna! Wszystkie mogą mi niezmiernie pomóc, więc jeśli macie coś do dorzucenia, jakąś małą poradę, ważny artykuł, osobiste doświadczenia i wnioski to proszę was bardzo, żebyście podzielili się nimi w komentarzach! :) 

Z góry wszystkim bardzo dziękuję!
Do następnego, wędrowcy!

7 komentarzy :

  1. Ja odkąd pamiętam nigdy nie byłam szczupłym dzieckiem, co niestety odbiło się na mnie strasznie. Dzieci w podstawówce i gimnazjum potrafią być okropne. No cóż przez trądzik na buzi i kilka kilogramów więcej byłam gnębiona. Po dziś dzień mam problem z jednym i drugim i nie akceptuje siebie w pełni. Mam kompleksy i czuję się gorsza. Teraz jestem w takim okresie życia, że wiem jakim cudem, ale nigdy w życiu nie ważyłam tak dużo jak teraz! To dla mnie jakiś koszmar. Czuje się coraz bardziej załamana.:( Co prawda nie mam tu żadnej rady dla Ciebie od siebie, ale czułam potrzebę napisania Ci swojej histori :) Pozdrawiam niezdecydowana-dziewczyna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co? Razem wojujemy grudzień? ;)

      Usuń
    2. to ja również dołączam do wspólnej walki o idealną figurę i zdrowszy tryb życia! :)

      Usuń
  2. Kiedyś byłam pulchnym dzieckiem, potem nienajchudszą nastolatką - choć ledwo 52 kilo ważyłam, ale ja jestem niska. Teraz schudłam, apetyt mi się zmienił.
    I nigdy nie przejmowałam się słowami jedynych osób, które mówiły, że jestem gruba... mamy i ojczyma. To głupie, że ciągle słyszymy o byciu szczupłym nie dla zdrowia, a dla wyglądu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, to przykre gdy sama zdaje sobie sprawę z tego, że gdyby nie obsesja na punkcie wagi w życiu nawet nie zainteresowałabym się zdrowym odżywianiem. Ludzie mają gdzieś swoje zdrowie tak długo aż nie zacznie się sypać. Przykro mi strasznie, że rodzice mówili tak o tobie, ale możesz być tylko dumna z tego, że mało cię to obeszło. Pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. E, przeżyło się.
      Przynajmniej tyle z tego, że zainteresowałaś się zdrowym trybem życia.

      Usuń
  3. 46 year-old Executive Secretary Kalle Brosh, hailing from Thornbury enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Cosplaying. Took a trip to Cidade Velha and drives a Bugatti Type 57SC Atalante Coupe. wykop to

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie bardzo wartościowy, więc nie bój się wyrazić swojej opinii, podobnej do mojej, czy też zupełnie innej. Nie bądź bierny, włącz się do dyskusji! :)

NIEOBSŁUGIWALNA © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka